Kochana, łaczę się całym serduszkiem i duszą...my również straciliśmy naszą ukochaną córeczkę w 39 tc., dokładnie 25 września tego roku...dzisiaj dokładnie mija miesiąc...ciężko jest jak cholera...wszystko w strzępach...dusza, serce, umysł...siłe nam daje mocna wiara w to, że kiedyś się spotkamy tam po drugiej stronie, że teraz nasza malutka Zosia czuwa nad nami i że teraz może być już tylko lepiej...nie znajdziemy sensu tego co się stało tutaj...wyjaśni się to dopiero tam po drugiej stronie...może dzieje się tak dlatego, że mamy być lepsi??? Bo przecież musimy być dobrzy, żeby spotkać się z naszymi Aniołkami, które przecież już są zbawione...Pamiętaj, że nasze Aniołki są z nami zawsze i wszędzie...i smutno im kiedy widzą nas takich zatroskanych...żałobę trzeba przeżyć...masz ochote płakać - płacz, masz ochotę krzyczeć - krzycz, wyrzucaj to z siebie, rozmawiaj, nie duś i nie pielęgnuj tego bólu w sobie...tylko czas może nam troche złagodzić to cierpienie...jest nas naprawdę wiele...takich matek sierotek...musimy sie wspierać...
|