cóż...mam przeświadczenie, że nic gorszego nie może mnie spotkać, nic gorszego nie może w sam środek mnie uderzyć...gorszego piekła nie ma, niż to gdy matka traci dziecko. poza tym silnie brakuje mi takiego poczucia bezpieczeństwa, nie ufam losowi...wiem, że nic/nikt nie jest mi dany raz i na zawsze(w sensie fizycznym)...wszystko jawi mi się jako kruche i nietrwałe. nigdy nie byłam przesadną optymistką, ale teraz...po tym wszystkim...nie mam się czego chwycić. mama Anielskich dzieciątek Gabrysi(*), Dominisi(*) i Dominika(*)
|