Dokładnei tak było jak pisze Ewelina. Mati rozmawiał z nią, nawet karmił kanapkami. Też mówił, że ma czarne włosy. W pewnym momencie zaczęło mnie przerażać to, gdy mówił, że Zuzia woła go do siebie. Przestałam go o nią pytać. Kilka tygodni temu zapytał się mnie, dlaczego nie pozwoliłam mu odejść do nieba. Przez długi czas nie wspominał o Zuzi a ja nie pytam. A tu dziś sprzątam w jego pokoju i pytam kto zalal tak szafkę, a on wielce zdziwiony, że to nie on, myśli myśli i stiwerdził, że pewnie Zuzia się znowu bawiła. Zapytałam czy przychodzi do niego, a on odpowiedział, że już nie. Dziwna sprawa. Ale myślę, że coś w tym jest. Gdy Zuzanka odeszła Mati miał ledwo skończony rok, jeszcze dobrze nie mówił. Za mały był na to, żeby ot tak sobie wymyśleć niewidzialnego przyjaciela o imieniu Zuzia. Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|