Od paru miesięcy mój syn ma niewidzialną koleżankę Zuzię - zawsze tak o niej mówi. "-Z kim się bawiłeś w przedszkolu?" - pytam. "-Z niewidzialną koleżanką Zuzią". Słyszę, że je obiad z Zuzią, bawi się z nią, że Zuzia jest grzeczna, ma ciemne włosy, że urodziła ją niewidzialność - tak samo jak jego (ja jestem ponoć jego drugą mamą).
Gdy wymienia osoby, które kocha, zaraz po mamie i tacie pojawia sie Zuzia. Ciekawe, jest też niewiele starsza od niego. Tak jak byłaby Martynka...
Swoją drogą imię "Martynka" od jakiegoś czasu stało się nieobecne w słowniku Bartka, na cmenatarz mały nie chce teraz chodzić, ja nie nalegam, zostawiam temat.
Dużo myślę o niewidzialnej Zuzi, chciałabym ją zobaczyć, te jej ciemne włosy...
|