Ja też odczuwam brak zrozumienia na każdym kroku. I chyba się tym ludziom nie dziwię, bo trudno sobie wyobrazić to cierpienie, jeśli się go samemu nie doświadczyło... Mimo wszystko to boli, szczególnie udawanie, że nic się nie stało, omijanie tematu śmierci moich dzieci, przemilczanie. Jeszcze trudniej żyć ze świadomością, że nasze dzieci były i są kochane tylko przez nas, że dla innych ich któciutkie życie nie miało znaczenia, że nie warte jest nawet pamięci. A co do męża to też na początku uważał, że moje siedzenie na forum to czysty masochizm, ale w końcu chyba zrozumiał...
|