Witajcie. Przychodze tu do Was codziennie od pół roku. Jestem mamą trzyletniego chłopca. Nigdy nie straciłam dziecka. Dlatego zawsze jakos wydawało mi się, że nie mam prawa się tu udzielać, mówić do Was, bo i cóz ja mogę powiedzieć..., że wiem? No, nie wiem. Czasami wydaje mi się, że chyba rozumiem, ale co ja tam mogę rozumieć... Mogę sobie tylko wyobrazić... Jak ktoś wyrywa mi płuca i każe oddychać. Wiele razy czytając Wasze historie zryczałam się jak bóbr. Chodziłam przybita z dusza na ramieniu... Na początku troche sama siebie tym udręczałam. Ale przyszedł czas, ze to miejsce zaczęło dawać mi siłę. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Przychodze z pracy i przytulam moje dziecko tak mocno i długo, że zaczyna się denerwować i bronić przede mną. Chłonę jego widok i zapach w kazdej mozliwej chwili. Patrzę jak śpi. Nauczyłam się być TU i TERAZ. Przestalam mysleć stale o tym co musze za chwile , po połuniu wieczorem, jutro... Historia Bartka i Agaty również mnie odmieniła. Odmieniła moje malżeństwo. Nauczylam sie nie gniewać na mojego (skadinąt cudownego)meżczyznę. Już nie kladziemy się spać i nie wychodzimy rano do pracy posprzeczani, z niewyjaśnionymi sprawami. Chcę Wam powiedziec aniołkowi rodzice, że odmieniliście moje życie. Nie spieszę się, trenuję trudną sztukę wybaczania, doceniam drobiazgi. Chcę być dla moich bliskich najlepsza jak potrafię... Chcę Wam powiedzieć coś jeszcze. Gdyby nie ta strona i wasze wypowiedzi, nie przyszłoby mi do głowy, ze pierwsze słowa pocieszenia jakie nasuwają sie na język to właśnie te słowa, których nie znosicie. Że tak naprawdę, słowa pocieszenia w takiej sytuacji nie istnieją. Albo jak ważne jest dla Was rozmawianie o Waszych Aniołkach. Nie omijać tematu. Ludzie, którzy nigdy nie opłakiwali takiej straty po prostu nie mają o tym bladego pojęcia. Co Wam powiedzieć? Do tej pory nie wiem. Mogę Wam życzyć dużo siły i wiary. I miłości do waszych ziemskich dzieci i mężów. Doceniajcie ich. Doceniajcie swoje rodziny i przyjaciół, którzy nie mają złych intencji, tylko czasem po prostu nie wiedzą. Czasami się za Was modlę.
Dla wszystkich Waszych Aniołków (*)(*)(*)
ala
|