Kochani Dziekuje Wam z calego serca za slowa wsparcia. Wiem ze jest na tym forum wiele osob ktore cierpia tak samo lub jeszcze bardziej bo nie mialy tego szczescia aby pozegnac sie ze swoim dzieckiem. Ja najpierw bardzo sie tego balam, wrecz nie chcialam zebym byla sama przy odchodzeniu mojej Agatki, ale teraz tak bardzo jestem wdzieczna Bogu ze mi na to pozwolil. Wyszlam tylko na moment z pokoju Agatki do kuchni przygotowac lekarstwo i herbate. Weszlam spowrotem do pokoju, spojrzalam najpierw na krzyzyk na scianie, potem na Agatke i wiedzialam ze moje dziecko teraz odejdzie. Wiedzialam dokladnie co mam robic tak jakby ktos obok stal i mowil: odstaw termos z herbata, poloz strzykawke, usiadz obok Agatki, nie przeszkadzaj, nie przeszkadzaj, modl sie... Moja corcia odchodzila okolo 20 minut bardzo spokojnie, oddech zanikal i sie pojawial, nie patrzyla juz na mnie, oczka miala wpolprzymkniete. A ja gladzilam jej dlon i wkolko w myslach modlilam sie : pod Twoja obrone, Pod Twoja obrone..... Dwa ostatnie oddechy byly cichutkie jak westchnienie ulgi. A ja nadal siedzialam obok niej, potem sprawdzilam kilka razy tetno. podnioslam jej powieke i zamknelam jej oczy swoimi dlonmi. I jeszcze sama z nia siedzialam okolo 20 minut. Potem poszlam na dol po mame. Przyszedl brat z bratowa, ciotka, wojek, kuzynka i modlili sie a ja nadal gladzilam jej raczke. Dopiero potem pozwolilam zadzwonic po pogotowie. Rozplakalm sie dopiero jak przyjechalo pogotowie. Wiem ze moja Agatka czula ze jestem z nia i chyba chciala zebysmy byly same. Bo tuz przed agonia rozmawiala z Babcia i powiedziala : babciu idz na dol daj psu jesc, a potem przyjdz. Chcialabym napisac Wam jeszcze o czyms bardzo waznym. Kiedy Agatka sie urodzila bardzo sie z tego cieszylam ,ze to corka, poniewaz pierwszego mam syna. Bardzo plakalam z radosci i powiedzialam w myslach: Matko Boza Tobie to dziecko poswiecam , na Twoja czesc na drugie dam jej Maria i tak sie stalo. Miej moja corcie w swojej opiece. Kiedy Agatka miala miesiac okazalo sie ze cos sie dzieje niedobrego w jej brzuszku. Trafila do szpitala, co tydzien byla inna diagnoza. Wreszcie po naszej zgodzie otworzono jame brzuszna i stwierdzono nowotwor zlosliwy watroby z przezutami. Szansa na zycie okolo 3 miesiecy. Przewieziono Agatke do Instytutu Matki i Dziecka do Warszawy Tam zrobiono drugi raz badanie histopatologiczne z tego samego materialu i o dziwo okazalo sie ,ze to nie nowowtwor zlosliwy a naczyniaki. Agatka w sumie lezala 3 miesiace w szpitalach. Wyleczono ja, przez 6 lat jezdzilismy do kontroli do Warszawy. Bylo wszystko okej. Bardzo znamienne jest to, ze przez ten caly czas ja wierzylam i blagalam Boga aby mi zachowal to dziecko w zdrowiu. Przez te 3 miesiace dzien w dzien o 8 rano bralam udzial we mszy sw. Prosilam: Matko przenajswietsza Tobie ofiarowalam moja corcie upros u Boga laske zycia dla niej. Nie zabierajcie mi jej jeszcze teraz, jeszcze nie teraz. I wtedy stal sie cud...Zostala ze mna. Nie wiedzialam tylko, ze na tak krotko, a moze to nie bylo krotko??? Corka moja odeszla 3 maja - dzien matki Bozej. Noc przed odejsciem byla bardzo dla nas ciezka. Poszlam nad ranem do lazienki i strasznie tam plakalam, blagalam na glos: Matko Boza dzis Twoje imieniny, mialas chronic moje dziecko, blagam Cie Juz nie o zycie dla Agatki ale o milosierdzie, blagam Cie zeby Agatka przestala cierpiec , Blagam Cie niech moja corcia przestanie cierpiec... Potem chwile posiedzialam z Agatka, masowalam jej nogi, mowilam do niej, potem poszlam do kuchni, gdy wrocilam Agatka zaczela odchodzic co opisalam wyzej. Apotem miesiac po jej smierci zwolniono mnie z pracy (duzo zwolnien lekarskich). Dlatego pomimo wielu tak ciezkich doswiadzczen nadal pomimo wszystko ufam Bogu, nie jest ta milosc Boga prosta i latwa, ale wciaz wierze , ze jest...Czego zycze Tym wszystkim, ktorzy zadaja sobie pytanie:"Dlaczego mnie to dotknelo" pozdrawiam Halina-mama Agatki
|