Wiesz co, zaczęła plamić, zadzwoniła do niej z apelem o pomoc - kazała czekać, potem zaczęła krwawić, wiec zadzwoniła jeszcze raz, a Rzepowa umyła ręce - przyjechac za dwa dni na oddział na usg. Oczywiście było już po sprawie, Aga została na łyżeczkowanie, ale gdyby zareagowała i włączyła leki, udałoby się uratować ciążę. Trochę takie podejście - jak ma polecieć to poleci. Nie ogarniam.
Tak, kolejki ma potworne, każdy chce mieć wejście u samej góry. Ja też dlatego zdecydowałam się w drugiej ciąży na Rojka, tez kolejki że cho cho. I to samo-fajnie rodzić w szpitalu, gdzie mam swojego lekarza, a i karta ciazy załatwia sporo. To są takie chamskie mechanizmy, ale prawda - pierwszą ciążę prowadziłam u Pasiecznego i wiem jakie niezadowolenie miało miejsce kiedy byłam przyjmowana do porodu.
O Rzepowej anegdotę opowiedziała mi niedawno teściowa. Była u niej raz, i więcej nie wróciła, jak zobaczyła, ze lekarka zdejmuje ręwiczki lateksowe, plucze pod bieżącą wodą i wiesza do wyschnięcia:-)
Iwonka, a na kliniczną w Gd przyjmą Cię bez problemu? Szwagierka próbowała, ale nie udało się-książkowa ciąża, przyjmują zagrożone lub porody dzieci z wadami. Ta lekarka ma Ci pomóc w dostaniu tam do porodu? Hellena, mama Hani (22.05.2012), Aniołka Gabrysia (05.09.2013-06.09.2013)i Aniołka Mikołaja (20tc)
|