Kochana dokladnie przezywalam to kiedy bylam w ciazy i dowiedzialam sie ze nasze dziecko ma wade wrodzona i urodze je martwe bo nie przezyje, zalamalismy sie z mezem, nasz synek 11-miesieczny przestal nagle chodzic, byl smutny jak na nas patrzyl i wtedy powiedzielismy sobie :stop! musimy zyc i byc szczesliwi wlasnie dla niego...jak sie okazalo pozniej nie tylko dla niego, bo synek, ktoremu nikt nie dawal najmniejszej szansy zycia tez zyje.Znajomi mowia: niemozliwe!nie widac po Was najmniejszych sladow klopotow, jak Wy to robicie??? cieszymy sie zyciem, rozumiemy je w koncu,staramy sie zyc normalnie a nasi synkowie sa smieszkami.Pobyt w szpitalu rowniez dal mi do myslenia.Patrzac na bardzo chore dzieci czlowiek docenia to co ma.O wlasnie synus piszac to zrobil sajgon w domu!!!hihih,Trzymajcie sie dziewczyny!!!
|