Dzięki Kasiu, zajrzę sobie na tą stronkę. Szukam teraz tego typu lektur, podoba mi się jak pisze ojciec Jacek Salij, zaczynam teraz jego książkę. Ale i tak ten Bóg jest dla mnie taki już nieodgadniony. Kiedyś miałam bardziej ułożony w głowie Jego obraz, po śmierci Córci całkowicie się rozbił. Znajomy ksiądz powiedział mi, że nikt nie wie jaki Bóg jest, tego nie będziemy wiedzieć póki tu żyjemy, a kolejne książki, kolejnych autorów to również ludzkie próby pojęcia tego Boga. Również mogą być błędne, tak jak moje dawne na Niego patrzenie. Ale poczytać nie zaszkodzi, zwłaszcza tych autorów co są lub byli Jego najbliżej.
Z wdzięcznością nie mam problemu, dzieciaszki dają nam tyle radości, że wdzięczność sama się nasuwa. Ale tak mi szkoda, że w tej radości nie uczestniczy Ona. Wszystko jest o Nią uboższe. I tak jakoś jest, że im radośniejsze mamy dni, tym większy jest smutek, że Jej w tym nie ma. Wśród tego śmiechu naszych dzieci brakuje mi Jej śmiechu, chociaż nigdy go nie słyszałam. Żal mi nawet naszych chłopców, chociaż może oni do końca nie zdają sobie sprawy z tego ile stracili. Jedynie starszy synek bardzo przeżył odejście Juleczki, bardzo na Nią czekał, mieliśmy z nim duże problemy po Jej stracie. Teraz już jest dobrze, ale nadal widzę jak patrzy na małe bobasy, niewiele mówi na ten temat, czasem tylko przyjdzie się przytulić jak zobaczy np. reklamę z bobaskiem, robi się smutny. Wiem, że gdzieś tam w nim jest ta świadomość, że nas to ominęło, że przecież to mu zapowiadaliśmy, a tak się nie stało.
Też uważam, że to krótkie życie Córci miało sens, lepiej że było, choć krótkie, niż nie miałoby go być wcale. Ale po ludzku, chciałam dla Niej inaczej. Zresztą sama rozumiesz.
Będę wdzięczna za modlitwę. Ja też o Tobie pamiętam i o Twoim Skarbku w brzuszku. Modlę się, żeby wszystko szczęśliwie się Wam układało.
Pozdrawiam serdecznie Sara
|