Witaj, Sylwio, w naszym gronie osieroconych rodziców. Bardzo Ci współczuję, i wyobrażam sobie Twój ból, rozpacz i stan ducha..Spotkało Cię najgorsze nieszczęście, jakie może spotkać matkę, więc masz prawo do nieradzenia sobie z tym.Dobrze, ze znalazłaś ten serwis i trafiłaś na nasze forum. TU każdy CIę zrozumie, wysłucha i w miarę możliwości wesprze. To bardzo ważne, ponieważ każda z nas przeszła to samo, co Ty, i tylko my jeteśmy w stanie zrozumieć Twoje uczucia. Od odejścia Joasi minęło niewiele czasu, Twoje przeżycia są świeże i nic na razie nie pomoże, żeby życie potoczyło się tak, jak dawniej. Dusisz w sobie ból, starasz się nie okazywać rozpaczy, udawać, wymuszać uśmiech - to wszystko dla rodziny, dla dzieci. MOże i tak, ale na dłuższą metę tak się nie da. Przeżywasz żałobę, masz prawo do smutku, rodzina wie, co się stało i dla tego nie warto udawać, oni i tak widzą Twój ból, poza tym sami przeżywają swój. Najlepiej chyba jest, gdy rozmawia się na ten trudny temat, wspólnie wylewa łzy, wspomaga si.ę nawzajem. Wiem, wiem, łatwo się mówi. Mój synek zmarł 35 lat temu, miał 4 miesiące. Od totalnej depresji i upadku uratowało mnie to, ze miałam dwoje starszych dziecii czy mi się to podobało, czy nie, musiałam wszystko ogarnąć. To było dobre, ale zdaję sobie przecież sprawę, co czujesz, i dobrze pamiętam ten horror. Ukrywałam uczucia, nie wymagałam pomocy, w związku z czym nikt mi specjalnie nie pomagał, bo przecież daję radę. Źle się to skończyło, ale jakos wyszłam na prostą. Da się z tym życ, zresztą trzeba, nie mamy innego wyjścia. Daj sobie, Sylwio, czas, płacz, nie wstydź się uczuć. Ból z czasem złagodnieje, z kolejnym czasem minie, pozostanie żal, żal na całe życie, ale będzie już łatwiej. Powiem Ci, ze nawet można zapomnieć... Trzymaj się, dbaj o siebie i pisz tutaj, zawsze ktoś się odezwie.
|