Zgadzam się z tym, że sala pożegnań jest bardzo ważna i potrzebna. Przeważnie rodzice po śmierci dziecka "dostają" 2 godziny na pożegnanie i potem mogą je dopiero zobaczyć jak napisała monisiab w kostnicy. My dostaliśmy owe dwie godziny na pożegnanie potem zabrali naszego synka do prosektorium. Nie chcieliśmy przeprowadzać sekcji zwłok Mikołaja, ale takie mieli procedury i musieli go tam przewieźć. Nasz synek zmarł w sobotę rano i dopiero w poniedziałek mogliśmy złożyć wniosek, że nie wyrażamy zgody na sekcję. Wniosek ten musiał zostać podpisany również przez ordynatora. Dopiero w poniedziałek późnym popołudniem Mikołaj został przywieziony do naszej miejscowości. 3 dni leżał w prosektorium. Nie było mowy o tym by go tam zobaczyć. My zdecydowaliśmy, że nie chcemy go żegnać po raz drugi bo wydawało nam się, że nie damy sobie z tym rady. Ale gdyby była taka sala, gdybym wiedziała że mam taką możliwość, że coś takiego jest właśnie po to by móc pobyć jeszcze ze swoim dzieckiem, by móc spędzić z nim choć jeszcze chwilę może zupełnie inaczej bym to postrzegała i nie przerażało by mnie to tak bardzo jak w tamtej chwili. Ja nie byłam przygotowana na śmierć swojego dziecka i nie wiedziałam co robić, że np. mogłam poprosić o jego odcisk rączki i nóżki albo o bransoletkę, którą miał na rączce czy chociażby czapeczkę albo pieluszkę którą miał przy sobie, a co teraz z upływem czasu jest dla mnie bardzo bardzo ważne i żałuję że nic takiego nie mam. Dlatego uważam, że w takich sytuacjach powinniśmy mieć większe wsparcie.
|