Nikt nie chciałby przeżywać straty dziecka,tym bardziej pogrzebu,to nie taka kolejność .Potem następuje szok .W tym czasie mało pamiętam ,może też ze względu na leki uspokajające.Najgorszy okres to 4-5 miesięcy po stracie ,bo wtedy dochodzi do człowieka ,że nie zobaczę mojego dziecka ,nie będzie już rozmowy i śmiechu.Mój Syn zmarł w wieku 22 lat z powodu choroby nowotworowej.Był takim dzieckiem ,jakiego rodzic może sobie wymarzyć.Bez nałogów,studiował ,duma rodziców.Po stracie był szok,złość nie wiadomo na kogo ,leczenie antydepresyjne ,problemy z sercem (arytmia i nadciśnienie)i powolny powrót do życia ,bo są dzieci jeszcze ,które nas potrzebują.W tamtym okresie spokój o ironio dała mi wiara.Minęło już 5 lat ale nie ma dnia ,żebym nie myślała o Synu.Skupiłam się na wychowaniu młodszego Syna ,wtedy miał10 lat i niepełnosprawnej córki,która była ulubienicą zmarłego Syna.Powiem ,że pomogło takie rozwiązanie.Jednak nikt nie zabierze od nas tego bólu i cierpienia z jakim musimy żyć .Nikt nie wie co to znaczy stanąć nad grobem dziecka i zamiast prezentu na urodziny ,to jest znicz i stroik ,nikt nie zrozumie straty dziecka jak tylko rodzice ,którzy to przeżyli i wielki szacunek dla takich ludzi. osierocona
|