Witam, dnia 23.05.2014 r zmarła moja ukochana córeczka- Zosia. Miała 9mcy i dzień. Zmarła nagle z zupełnie zdrowego dziecka które w nocy chodziło po łóżeczku o godzinie 11 już nie żyła. Zaatakowała ja bardzo rzadko spotykana bakteria która wywoła sepsę piorunującą. Lekarze w szpitalu walczyli o nią do samego końca, ale niestety nie udało się- odeszła. Teraz jesteśmy wszyscy zropzpaczeni (ja, mój mąż i cała rodzina). Nie wiem jak sobie poradzić z tak wielką stratą. W sercu ogromna pustka, tęsknota i rozpacz. Jedynie tylko modlitwa pomaga nam przeżywać kolejny dzień i pracą, którą się wszyscy zajeliśmy żeby choć na chwilkę myśleć o czymś innym. Każdego dnia tłumaczę sobię, że Bóg tak chciał, miała zapisane tylko tyle życia, a teraz napewno jest szczęśliwa w niebie i czeka tam na nas. Ale ciężko mi się z tym zupełnie pogodzić i poradzić sobie z tym kamieniem który utkwił na sercu. I do tego śniła mi się dwa razy i tylko się do mnie przytulałą i uśmiechała, była taka realna, prawdziwa, czułam jej ciepło, jej zapach. Wczoraj w nocy przyśnił mi sie dzień pogrzebu, w którym tłumaczyłam mężowi, że musimy tam iść i się z nią pożegnać. Czy te sny coś znaczą, czy jest to tylko podświadomy wytwór mojego umysłu? Proszę pomóżcie nam i wskażcie sposób jak przeżyć ten bardzo cieżki czas bez naszego dziecka. Proszę o wasze wsparcie, bo Wy mnie zrozumiecie najlepiej...
|