Ja sobie też tak wibjałam wiele różnych rzeczy związanych ze śmiercią syna. One chyba pozwalają nam ratować umysł. Łatwiej nam się pewne rzeczy przyjmuje. Ja myślę, też że mimo wszystko łatwiej nam żyć ze świadomością, że nasze dzieci są gdzieś obok nas, że czuwają. Nie ważne w co wierzymy.