Mój mąż jak tylko sięgam pamięcią zawsze był dla mnie podporą, wielkim wsparciem. gdy potrzebowałam tylko jego obecności to był obok i milczał, gdy potrzebowałam rozmowy parzył kawę i rozmawiał. W zasadzie tylko przed nim nie musiałam udawać na siłę dzielnej...Znajomi odliczyli 12 miesięcy i dla nich moja żałoba powinna się skończyć po roku. Tylko mój mąż wie jak często na nowo umieramy z tęsknoty. Nigdy nie uciekaliśmy od wspólnych rozmów o synku, wspólnego oglądania zdjęć i filmików o synku choć kończyło się to oglądanie łzami. Przeżywanie straty dziecka przez naszych mężów jest też tak samo trudne jak dla nas. Czasami mam wrażenie, że zbyt wiele oczekuje się od mężów, że nie daje się im czasu na przeżycie czasu po stracie po swojemu. Choć same też wiemy, że tego czasu nie da się ująć w żadnych ramach. Bo tak naprawdę, ktoś musi zarabiać - kobieta zostaje w domu,przedłuża zwolnienie, a mąż chce czy nie chce musi wrócić do pracy. To jest bardzo trudne i często tego nie doceniamy... Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|