Tak chcę krzyczeć, że chcę swoje dziecko z powrotem, chcę żeby się urodził zdrowy, śliczny i żebym mogła go przytulić i opiekować się nim. Tłumię w sobie te wszystkie uczucia, ale już nie wytrzymuje, chcę swojego synka. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe, dlaczego wokół mnie rodzi się tyle dzieci, dlaczego nagle wszystkie kobiety są w ciąży. Jezu, można zwariować. Jeszcze coraz bliżej Wszystkich Świętych, staną koło mnie kuzynka, obok sąsiadka ze swoimi dzieciaczkami, pięknymi, zdrowymi, które urodziły się w tym czasie, w którym miał urodzić się mój Patryczek. Jak sobie poradzić z tym wszystkim, jak? Dlaczego każdy ma nadzieję, że będzie dobrze, że jeszcze będzie miał dziecko tylko ja miałam takiego pecha, że wycięli mi macicę? Tylko proszę, nie mogę już słuchać że Bóg tak chciał, bo niby dlaczego chciał żebym nie miała już dzieci? Czy któraś z Was jest w podobnej sytuacji? Chcę krzyczeć ale brak mi już sił...
|