Tak, forum jest dla mam po stracie i przykro czytać wpisy o takim oddźwięku. My tu wszystkie jesteśmy cholernie poranione przez życie, choc każda w inny sposób, po co dawać kolejne razy? Nawet jeśli wynikają z bezradności, wściekłości na świat, nawet jeśli to tylko słowa...mogą przysporzyć niepotrzebny dodatkowy ból.
Niemniej jednak, myślę, że dobrze, że temat szczepień został poruszony.
Wiele z mam tutaj myśli o kolejnej ciąży - w bliższej lub dalszej perspektywie - a wtedy będzie aktualny temat szczepień. Zwykle te nasze ciąże wiążą się z braniem leków, które mimo, że dopuszczone w ciąży, to jednak wpływają na te malutkie organizmy, którym kolejna dawka chemii może nie posłużyć na dobre. A z doświadczenia wiem, że lekarze zwykle nie za bardzo się przejmują tym, no i niestety z doświadczenia wiem jak tragiczne skutki tego mogą być.
Temat szczepień to śliski temat... Jeszcze raz powtórzę, że nie idea szczepień jest zła - bo dzięki szczepieniom udało się W PRZESZŁOŚCI uporać z wieloma epidemiami. Jednak te szczepionki, które myśmy dostawali nie miały w swoim składzie wielu niebezpiecznych środków, którymi są faszerowane WSPÓŁCZESNE szczepionki ( chociażby ze względów ekonomicznych - mają dłuższy termin przydatności). Problemem jest to, że to niezły biznes (przebrany w otoczkę troski o zdrowie) i wiele tu nadużyć, za które niestety najbardziej płacą dzieci. I dlatego myślę, że warto mieć świadomość tego, co się dzieje. Zawczasu. Że wielu lekarzy, zwłaszcza neurologów bardzo krytycznie się wypowiada co do szczepień. Że wepchnięto do Polski szczepionki, które wycofano ze stanów (bo rodzice dzieci, "na które trafił ten statystyczny ułamek możliwych powikłań" się zbuntowali, zawalczyli o swoje i wywalczyli wycofanie z rynku). Że jest dużo więcej powikłań niż podaje się oficjalnie. Że warto uważnie obserwować dziecko, konsultować bo czas gra ogromną rolę...choć tu w lekarzach zwykle niestety nie ma sprzymierzeńców. Nie jest rozwiązaniem nie szczepić i już. To bardzo trudna decyzja i odpowiedzialna decyzja i trzeba mieć pomysł na alternatywę dla budowania odporności. Dlatego warto wiedzieć wcześniej.
Tak, to prawda...punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wiem, jak to jest być w tym jednym procencie powikłań, który na kogoś musi paść. Ciągle słyszę, że przecież Rovamycyna jest dopuszczalna dla kobiet w ciąży i zwykle nic się nie dzieje... że mimo toksoplazmozy rodzą się zdrowe dzieci...że dzieci urodzone w ósmym miesiącu mają tak wielkie szanse na przeżycie...a ja od dwóch lat odwiedzam grób synka, a mój układ odpornościowy się rozwalił po lekach i ciągle nie mam zielonego światła na kolejną ciążę. Taka pułapka statystyki, tylko mało kto ma świadomość, że na ten statystyczny 0,001 procenta składa się wiele istnień, wiele takich czy innych tragedii.
Ania Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|