Od jakiegoś czasu zbieram się żeby napisać... o sekcji Odebrałam wyniki histopatologiczne i sekcji zwłok. Według pani doktor, która mi je wydawała wszystko było "w porządku". Nie widzi żadnych nieprawidłowości w łożysku, pępowinie i sekcji Anielki. Temat nie dawał mi spokoju, więc wzięłam wczoraj wyniki na wizytę do mojej ginekolog, (która pracuje w tym samym szpitalu). Według niej krwiak 2 na 3cm na przyczepie pępowiny miał duże znaczenie. To był początek tzw. odklejania się łożyska. Krwiak musiał uniemożliwić właściwe przepływy. Jeśli miałabym wcześniej cesarkę to miałabym zdrowe piękne dziecko. Planowo miałam zaplanowaną cesarkę na 11 rano, a moja córeczka odeszła około 7 rano(wtedy zrobili na szybko operację, bo tętno zaczęło zanikać)… Moja córka musiała bardzo cierpieć zanim odeszła. Dzień wcześniej wszystko było w porządku miałam robione ktg, usg z przepływami. Nic nie wskazywało tak tragicznego końca.
Kilka dni wcześniej byłam na kontrolnym ktg w szpitalu w miejscowości, której mieszkam. Lekarz chciał mnie zostawić i zrobić na drugi dzień cesarkę, ponieważ uważał, że lepiej dmuchać na zimne przy wielowodziu. Nie zostałam… Rodziłam w tym szpitalu starszego synka Kubusia i miałam bardzo złe doświadczenia. Bałam się, że przez opieszałość lekarzy może stać się coś złego. Dlatego postanowiłam, że pojadę do Warszawy tak jak wcześniej planowaliśmy.
Czy wiecie, jakie mam straszne poczucie winy??? Ja nie wiedziałam, że może tak bardzo boleć… Zamiast kupować nowe ubranka, kupuję znicze i kwiaty na grób. Nie mogę przytulić mojego maleństwa.
Z każdym dniem czuję się coraz gorzej… Wcale nie jest łatwiej, a wszyscy wokoło mówią, że czas pomaga. Staram się żyć normalnie, na początku listopada wróciłam do pracy. Założyłam dobrze dobraną maskę.. Chodzę do pracy, uśmiecham się do ludzi, a pod tym uśmiechem skrywam rozpacz i ból. Aneta Mama Kubusia i Aniołka Anielki
|