Kochana! Wiem co czujesz, bo po śmierci mojego synka też nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, jeżeli już musiałam się gdzieś ruszyć to miałam ataki paniki, starałam się jak najszybciej załatwić to co miałam załatwić i biegiem wracałam do domu żeby tam ryczeć wniebogłosy. Nie mogłam nigdzie wychodzić bo widok kobiet ciężarnych i rodziców z dziećmi wywoływał u mnie płacz. Niestety ciągle mam ten problem, staram się nie patrzeć na malutkich chłopczyków bo robi mi się bardzo przykro. Mam nadzieję, że z czasem ten lęk przez codziennością i "zewnętrznym światem" minie czego sobie i Tobie z całego serca życzę. Ja niedawno wróciłam do pracy i codzienne wyjście do niej i spotkanie z innymi ludźmi jest dla mnie sporym wyzwaniem. Ja także nie należę do osób wylewnych, chociaż jestem raczej w mniejszym stopniu zamknięta w sobie niż Ty. Mam kilka zaufanych osób, którym się mogę zwierzyć, ale i tak czuję się chyba najlepiej na tym forum. Wydaje mi się, że dla Ciebie to duży krok na przód, bo otworzyłaś się choć troszkę i opisałaś tutaj swoją historię. Wydaje mi się też, że jeżeli czujesz taką potrzebę i jesteś do tego przekonana to powinnaś skorzystać z pomocy specjalisty. Jednak chyba powinnaś być tego pewna i nie sugerować się opinią innych bo w przeciwnym razie nie będzie to mieć dobrych skutków. Ja bardzo mocno wierzę w to, że mój Adaś jest w niebie szczęśliwy, że jest tam zdrowy, ma się z kim bawić i opiekuje się nami. Modlę się do niego codziennie i myślę, że mnie słucha i rozumie. Bardzo za nim tęsknię :( Twój Aniołek też jest w niebie i widzi swoja mamusię, którą na pewno bardzo kocha i którą teraz otacza swoją opieką. Zobaczysz, że Twoje dzieciątko da Ci siłę przetrwać te najgorsze chwile. Życzę Ci dużo siły i myślami jestem z Tobą, bardzo mocno przytulam...
Światełko dla Twojej kochanej Kruszynki (*)
DarMa - mama Aniołka Adasia (*+ 27.05.2010r.)
Aniołek Adaś (*+ 27.05.2010 r. 38tc) Aniołek (+21.12.2011 r. 9tc) Aniołek (+29.09.2012 r. 10tc) Pola (*27.11.2013 r. 39tc)
|