Hej dziewczyny, od jakiegoś czasu bardzo mocno zastanawia mnie pewien fakt odnośnie mojej straty no i z kim mam o tym pogadać jak nie z Wami. W czasie ciaży byłam na zwykłej wizycie kontrolnej tak w 12 tyg i ginekolog zaproponował cytologię a ja durna się zgodziłam, dzień po tej wizycie zaczęłam się bardzo źle czuć, strasznie mnie mdliło, pierwszy raz w ciaży zwymiotowałam a potem już codziennie i tak do końca do 16 tyg, czułam sie fatalnie nie wstawałam z łóżka, nie mogłam jesc, pić nawet połykać własnej śliny. Tydzień po tej wizycie dostałam krwawienia i potem już było tylko gorzej, wraz z krwią okazało się ze ulatują wody płodowe. w 16 tyg poroniłam bo wód było za mało, po badaniach okazało się ze dziecko było zdrowe. Nie znam tak naprawdę przyczyny i już pewnie nigdy się nie dowiem. Ale cały czas prześladuje mnie myśl ze to ta cholerna cytologia była przyczyna, bo od tego się wszystko zaczeło, czy któras z Was miała może cytologie w czasie ciązy. Czuje się tak strasznie winna, ze przeciez powinnam taka rzecz wiedziec, powinnam sie nie zgodzic, to mi nie daje spokoju, momentami czuje sie tak jakbym to ja zabiła swoje dziecko... Beata01 mama Zosi *02.07.2009 (16tc)
|