Mój mąż bardzo kochal naszego Synka-od samego początku,od kiedy dowiedzieliśmy sie o tym że jestem w ciąży.Nasz Bartus odszedł kilka godzin po urodzeniu,ja nie zdążyłam go zobaczyć bo byłam po cesarce.I to właśnie mój mąż był z nim na OIOMie,trzymało go za rączkę,głaskał.I to on płakał nad inkubatorem.i on opowiedział mi jak nasz Synek wygląda, jakie ma włoski,jaki jest cieplutki i jak pięknie pachnie.Gdy Synek odszedl byl przy mnie 24 h na dobe przez prawie miesiąc,był i wspierał i staral się nie płakac.a kiedy ja poczułam się troche lepiej opowiedział mi co czul, jaki byl bezsilny, jak siedział przed szpitalem na ławce i on silny facet plakał jak dziecko.Ale szedl do mnie i starał się być dla mnie wsparciem.Jeszcze wiele razy rozmawialiśmy o tym i płakaliśmy razem.Teraz też wspominamy i rozmawiamy o naszym Synku.Nasz Synek choc byl z nami tak króciutko dal nam tak wiele.Kocham mojego Męża bardzo i dziękuje za to że jest.
|