Mój synuś odszedł 2,5 miesiąca temu. W domu był z nami zaledwie 2 dni. Ja do tej pory nie spakowałam Jego rzeczy. Kilka dni temu zdobyłam się na to by je posegregować. W osobnym pudełku zostawię to, co najbardziej mi się z Nim kojarzy - ubranko, w którym wrócił ze szpitala, ręczniczek z pierwszej kąpieli i parę innych. I to będę miała "pod ręką", żeby w chwilach smutku móc jeszcze raz to wszystko przejrzeć, powspominać. Te wszystkie rzeczy, mimo, że wywołują smutek, to jednak były i nadal są mi potrzebne w przeżywaniu żałoby. Nie wyobrażam sobie żebym je schowała od razu po śmierci Kubusia. Zasypiałam wieczorem i budziłam się rano patrząc na łóżeczko, pościelkę i czasem miałam nadzieję (szczególnie w pierwszych dniach), że to tylko zły sen, że zaraz zobaczę w tym łóżeczku maleńką główkę mojego synka. Ja dopisuję się do wypowiedzi mojej poprzedniczki - daj sobie czas, sama zdecyduj. Każdy przeżywa żałobę inaczej. Mnie rzeczy Kubusia były niezbędne i dopiero teraz powoli dojrzewam do tego, by schować większość z nich. Dzięki nim silniej mogłam poczuć stratę jakiej doświadczyłam, brak mojego Syneczka. Według mnie to jest bardzo potrzebne, żeby tak zejść ze swoją rozpaczą na samo dno, wypłakać ten ból, nie tłumić smutku, dać ujście emocjom. A dpoiero potem powoli wracać do życia.
|