czas czas czas
5.03.2007 r. Dziś w nocy nie mogłam spać--- wina księżyca. Zmęczona i zła zeszłam po wino i 2 kieliszki, obudziłam męża i wypiliśmy razem po lampce, abym szybciej mogła zasnąć. Bardzo dawno nie piłam alkoholu więc szybko poczułam uderzenie wina i otworzyłam się. Poruszyłam temat naszej Córeczki, który to temat jest dla nas bardzo bolesny i mimo tego, że Córeczka jest w naszych serduszkach, rzadko o Niej rozmawiamy. Zaczęłam płakać i pytać męża o jego uczucia. Powiedział, że często myśli o naszej Córeczce i zastanawia się dlaczego Ona? dlaczego my? A ja wtedy mu powiedziałam, że chore Dzieci muszą się rodzić i muszą mieć rodziców. Córeczce było pisane 20 tygodni życia a nam zaszczyt bycia Jej Rodzicami. Dziś cieszę się, że Ją miałam, choć nie było mi dane Ją przytulić czuję się MAMĄ- MAMĄ MOJEGO ANIOŁKA. W końcu zasypialiśmy... obudził mnie rozładowujący się telefon komórkowy... spojrzałam na pulpit a tam data-- 5 marca 2007... godz. 1.20... Dokładnie 6 miesięcy temu straciłam Córeczkę...o godzinie 17.20 choć zmarła wcześniej...może o 1.20... i poczułam, że jest z nami... naprawdę... teraz marzę aby mi się przyśniła...
wiec i radosc z Aniolka.
do takich przemyslen doszlam 6 miesiecy po stracie
Pozdrawiam
http://keiti78.blog.onet.pl
|