witaj Olu.naprawde chciałabym napisac cos co pomogłoby Tobie i twojemu synkowi-ale niestety nie potrafie :(.Moja corka ma 7 latek,i niewie ze my tez mamy Aniołka,ze miała miec swoje upragnione rodzenstwo...czy dzieki temu oszczedzam jej bolu?im wiecej czasu upływa tym mniej sobie z tym wszystkim radze,tez niemam osoby ktora chciałaby mnie zrozumiec,wysłuchac,pomoc...nawet maz powiedział ze ma juz tego dosc.ja straciłam dziecko,moja nadzieje i ogromna Miłosc,a słysze tylko oskarzenia i smiech ze rozpaczam nad czyms czego nie było,ze to nie było dziecko,ze nic nie było.....-chwilowe niepowodzenie.i juz naprawde niewiem- czy oni maja racje? tesciowa kiedys straciła ciaze,potem urodziła chore dziecko,pozniej zgineła jej 7 letnia corka,powiedziała ze ja z tym swoim moge sie wypchac,bo to przeciez nic ona przezyła tragedie a nie to co ja. maz powiedział ze przyspazam wszystkim cierpien,ze mysle tylko o sobie, wszyscy sie przy mnie mecza.... mycha
|