Moja córeczka zmarła z powodu wady serduszka. W dokumentacji przeczytałam, że miała też zakarzenie wewnątrzmaciczne. Jednak na wypisie i w dokumentacji ze szpitala gdzie rodziłam (przez cc) i we wpisie w ksiażeczce zdrowia na stronach dotyczacych porodu, nie było wzmianki o zakarzeniu, wręcz napis, że nie wykryto żadnych wskaźników zakarzenia. Dopiero w dokumentacji z drugiego szpitala okazało sie, że Amelka ma zakarzenie. W trzecim szpitalu (juz w CZD na kardiologii) leczono ja antybiotykami. Ale badania nie wykazały obecności bakterii. Parametry zakarzenia zaczęły powoli spadać. Nie wiem co to było za zakarzenie i skąd się wzięło, w kazdym razie opóźniło wykonanie pilnego cewnikowania... Nie mam dokumentacji, to by i tak juz nic nie zmieniło, głównym problem Amelki było serduszko. Przykro mi jednak, jak pomyśle, że w tym 2 szpitalu tak ją wymęczyli badaniami (nie wiedzieli chyba co robic, bo twierdzili, że tak ciężkiego "przypadku" jeszcze nie mieli) i może jeszcze zarazili. Nie chce nikogo osądzać, ale tak to wygląda... Amelka po porodzie przez 2 dni była żywotna, w 2 szpitalu jak roślinka w inkubatorze, a w 3 znowu doszła do siebie i była zywotna... Mam żal do lekarzy...
Światełka dla naszych Aniołków (****)
|