Mojego synka urodziłam w 36 tygodniu ciąży, walczył jeszcze 5,5 tygodnia. Nietety gasł w oczach. Minęło już pół roku. Serduszko nadal płacze. Bój jakby mniej ostry, ale ciągle jest. Czasem świat nabiera barw, na chwilę, aby potem poszarzeć. Choć te przebłyski bywają już coraz dłuższe. Może kiedyś będę się znowu cieszyć życiem. Wiem jedno zawsze będę mieć w serduszku mojego małego synka.
(*****) dla wszystkich Aniołków
|