Martynka odeszła 7 września,minęło już 1,5 miesiaca a ja żyje jakby w zawieszeniu.Nie wróciłam do pracy,wysyłam rano dziecko do szkoły i cały czas myśle co byśmy robiły jakby była.Miałyśmy razem chodzic po Klaudie do szkoły.A teraz wózek jest schowany,kombinezon dalej w komodzie i chodzę sama.Tak cięzko żyć kiedy najjaśniejszy promyczek mojego życia odszedł.Pozdrawiam was wszystkie,musimy jakoś sie trzymać,nie wiem jak ale musimy.
|