Też czytałam obie te książki. Tak jak Zyta uważam, że ta druga jest ciekawsza. Obie w każdym razie dają nadzieję, wewnętrzny spokój, obietnicę że naszym dzieciom na pewno TAM dobrze. Bo przecież to tak bardzo nas dręczy. Prócz tęsknoty oczywiście - ta troska o nasze dzieci. Która nic a nic się nie zmieniła. Tak jak całe życie próbujemy chronić nasze skarby, tak teraz nadal martwimy się o nie - i tylko ta straszna bezsilność...Te książki uspokajają. Mamo - jest dobrze, jest wspaniale, nie martw się już o mnie. Czyż nie to chcemy usłyszeć? A że - niestety - nie każdy ma takie szczęście, taki dar, by usłyszeć to bezpośrednio... no cóż trudno. Nam pozostaje wiara, że tak właśnie jest. Mnie ta wiara pozwala żyć. I cierpliwie czekać. Wam też tego z całego serca życzę. http://krzysztofwerner.pamietajmy.com.pl/