Potrzeby mojej chorej córeczki często były stawiane na pierwszym miejscu. Nie potrafiłam inaczej skoro wciąż tak bardzo drżałam o jej życie. Było takie kruche, Trzy razy sepsa, wiele ataków padaczki i bezdechów, reanimacji... Niełatwo jest takie dziecko traktować jednakowo. Staram się jednak jak mogę: daję jej prawo wyboru, żeby mogła o czyms stanowić, cieszę się ze wszystkich jej osiągnięć. Staram się też przełamać strach i opory przed ośodkiem opiekuńczo-rehabilitacyjnym w wieku szkolnym. No i nie uporałam się ze spojrzeniami obcych ludzi, może dlatego że mieszkam na wsi, której nie znam i nie lubię. Moja córka jest zbyt głęboko upośledzona, żeby mieć szansę na całkowitą samodzielność, ale staram się ze wszystkich sił pomóc jej w osiągnięciu maksimum jej możliwości. To wielka radośc móc się cieszyć razem z nią z jej małych, a jakże wielkich osiągnięć!
|