Ja też straciłam dziecko i powiem Ci,że to właśnie śmierć Zuziu przywróciła mi wiarę w Boga, tzn. jestem zawodowo pracującą kobietą która zaszła w ciąże po kilku lat starania, byłam przeszczęśliwa, od samego poczatku myslałam tylko jakie posunięcia wykonać aby mięć jak najwięcej kasy. Bo przecież będzie potrzebna.....A kiedy miał wolny weekend zamiast iśc do kościoła w niwdziele wolałam palić gril na działce i tak było wile miesięcy, kiedy poszłam na zwolnienie miałam za zadanie urządzić mieszkanie remonty malowanie itp. Miałam kasę na wszystko. Zuzia miała przygotowane wszystko łącznie z wózkiem, a ja o Bogu i kościele przypomniałam sobie jakieś 2 tyg przed porodem i wtedy w kościele poprosiam Boga aby wszystko było ok. I jakiś wewnętrzny głos powiedział mi ze nie b będzie, zaraz o tym powiedziałam Grześkowi i usłyszałam to co chyba powiedział by mi każdy płytkiej wiary - jestes przewrażliwiona. Następnego dnia byłam już i lekarz - wszystkie badania okej, książkowe, ale dla bezpieczeństwa aby Zuzi nic się nie stało umówiłam się z moją lekarz na cc (stać mnie na to było, bo przecież kasę miałam). Termin planowanego porodu miałam na 19 października, ale lekarz podjęła decyzję że cc zrobimy 12 października o 9 rano, a podczas rozmowy kiedy chyba wyczuła moje wątpienie w Boga a wiarę w kasę powiedziała '" Pani Sylwio to Bóg daje zdrowie, a my lekarze jesteśmy tylko narzędziami w Jego rękach". Puściłam te słowa mimo uszu, noc 11 października spędziłam na oddziale byłam przygotowywana na planowaną cc o 9 rano. Nadal badania były bardzo dobre. poszłam spać a o 6 rano nie znaleziono już tętna dziecka miałam szybko robioną cc i tak nie zdążyli. Od tamtej pory są to moje najtrudniejsze w życiu dni, a słowa lekarz brzmią mi w uszach codziennie, Śmierć Zuzi przyjęłam z pokorą choć wielkim Bólem, nie obwiniam nikogo tylko samą siebie - dostałam kopa od Boga ale wpadłąm na dobrą drogę, WIERZĘ W BOGA NIE WIERZE W PRZYPADKI I WIEM ŻE MOJA WIARA W KASĘ ODSUNĘŁA MNIE OD BOGA ,A Z MOIM ŻYCIEM BĘDZIE TAK JAK ON ZECHCE. Nie wiem czy zajdę jeszcze w ciążę, nie wim czy urodzę zdrowe dziecko, czy w ogóle urodze, ale Bóg zna moje pragnienia i wierze że mnie poprowadzi,.Po śmierci Córeczki stałam się innym człowiekiem to wiem na pewno i nie ma we mnie nienawiści i złości czasami sama siebie nie poznaję. Ale tak pewnie musi być i dobrze mi z moją przemianą. Modlę się codziennie za mojego Aniołaka i to daje mi siły. Wierze że wiara czyni cuda. Sylwia mama Aniołka Zuzi 38tc. 12.10.2011 (*) http://zuziaborowska.pamietajmy.com.pl/
|