Mamy, które musiały pożegnać chore dziecko, jednak szybciej "stają na nogach". Kiedyś czytałam książkę, że dla nas, żałoba zaczyna się, gdy dowiadujemy się o chorobie dziecka. Tracimy już wtedy marzenie o zdrowym, normalnym życiu. Już wtedy chowamy marzenia...Potem, gdy umiera dziecko, nie przeżywamy takiego szoku, jak mamy, których dzieci zmarły nagle. My ten szok, przeszłyśmy słysząc słowa lekarza o chorobie dziecka w ciąży. Szybko wróciłam na studia (po 4 miesiacach), szybko zaszłam w kolejną ciążę (po 7 miesiącach). Ale byłam zagubiona. Widzę to z perspektywy czasu. Po 6 latach nadal boli. Żyję niby normalnie. W sumie to jestem szczęśliwa. Ale nie chcę rozmawiać o Zuzi. Nie wiem dlaczego, ale nie chcę...Nie chcę obcym ludziom mówić, że miałabym troje dzieci...Nie...Mówię "mam dwoje". Nie chcę z mężem wspominać. Wolę sama. Za jakiś czas pewnie znów inaczej będę myślała i czuła. ----- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|