poniekąd zgadzam się z Atusia13 nasi bliscy, znajomi którzy są blisko nas, po śmierci naszych dzieci na pewno chcieliby pomóc...czasem robią to strasznie niezdarnie, bo zupełnie nie wiedzą jak zachować się w takiej sytuacji...w końcu mówi się, że najgorszym co może człowieka spotkać, to pochować własne dziecko...i zgodzę się z tym w 100%
straszne jest to, że te słowa, choć wypowiedziane w dobrej wierze, często tak bardzo ranią, że nie mamy ochoty już z tą osobą rozmawiać...przynajmniej nie na ten temat...przypuszczam, że Twoja Mama chciała być dla Ciebie podporą...tylko niestety w takiej sytuacji wybrała najgorszą z możliwych dróg...niestety nawet nasi rodzice nie są nieomylni...a wystarczyło jedynie przytulić, pogłaskać i powiedzieć "jestem, a jak będziesz czegoś potrzebowała to tylko szepnij słówko..."
ale to My, Mamy po stracie wiemy jak radzić sobie w takiej sytuacji...kiedy słyszę, że ktoś stracił bliską osobę (niekoniecznie dziecko)...nie chowam się...kiedyś czułam się bardzo niezręcznie, teraz wiem jak można się zachować żeby nie palnąć czegoś głupiego/krzywdzącego...
moim oparciem tuż po odejściu synka, był Mąż...gdyby nie on nie wiem jak dałabym radę...to jedyna osoba, z którą chciałam rozmawiać o naszym synu, o tym co się stało, a co można było zmienić żeby temu zapobiec...o tym co czuję z rodzicami i przyjaciółmi raczej unikałam uzewnętrzniania się, bo nie czułam takiej potrzeby...a rodzice...cóż...nie zawsze są wsparciem chociaż wiadomo, że jakby coś się działo to większość z nas może na nich liczyć...my najbardziej zawiedliśmy się na nich po otrzymaniu informacji na temat choroby naszego synka...to również są momenty, w których osoby które czegoś takiego nie przeżyły NIE POWINNY SIĘ WYPOWIADAĆ !!!
po takich przeżyciach uważam, że możesz sobie pozwolić na odrobinę EGOIZMU (bo to dobry egoizm) i jeśli nie czujesz potrzeby powrotu do rozmowy z Mamą na temat śmierci Waszego synka to po prostu do niej nie wracaj... ja tez zawsze przejmowałam się wszystkimi, a może czas zrobić coś dla siebie ???
Ściskam, Ewa Mama Hyzia ur.zm.(+30.09.2013), Julii i Małego Wielkiego Cudu pod sercem
Nefre napisał(a): > co mnie nadal boli... 8 dni po śmierci synka usłyszałam od mojej matki, że już mam przestać płakać i wziąć się w garść. A teraz, 4 lata po, nagle zachciało się jej o tym rozmawiać...ale już nie ze mną-sama, bez nikogo dałam radę i nadal żyję i na jej życzenie nie będę tego rozdrapywać Ewa, Mama Hyzia ur.zm.(+30.09.13), Julii, Bartusia ur. 09.09.2014 i małego Człowieczka pod sercem
|