Właśnie co do straty, to z takich pewniejszych źródeł mówią, że bardzo się doszukują, przynajmniej w moim ośrodku adopcyjnym. Szukają i dumają, że może w zastępstwie to dziecko, udowadniają, że żałoba jeszcze trwa itd. Co do mieszkania, to uwierz mi, że to nie jest jakieś ogromne znaczenie, wiadomo że w kawalerce ciężko starać się o adopcję, ale już np M2 nie sprawia problemów, chodzi o to by dziecko miało swój kącik :) Wierzę, że świadomość tego, że może się urodzić chore blokuje. Doskonale wiem o co ci chodzi. Ja dawno mówiła, , że będę adoptować dzieci, to było pewne, 3 miało być adoptowane. Ja panicznie boję się okresu niemowlęcego. Tego, że to się może stać znowu. Mogłabym zaadoptpować dziecko troszkę starsze. U nas psychiatra, ginekolog od samego początku mówili, żeby planować dziecko, że tak jak piszesz to ukojenie. Ja do teraz mam prioblem ze sklepami z zabawkami, sklepami odzieżowymi. My to z mężem nazywamy odczarowaniem świata. Ale widzisz, próujemyu i nic. Chyba za duże parcie jest. Ja myślę, że mogłabyś spróbować męża wprowadzić do ośrodka adopcyjnego. Żeby zobaczył. Dlaczego się sprzeciwił? A co do badań, to nie rezygnuj, spróbujcie.
TrzYmam kciuki, zeby wam się wszystko poukładało.
|