Ja na akcie też mam wpis - dziecko martwo urodzone. Wiele spraw do dzisiaj nie daje mi spokoju, ale niestety nic już nie mogę zrobić. W niedzielę wieczorem 7 lutego 2010, gdy badała mnie lekarka i robiła usg to Amelka jeszcze żyła. Powiedziała mi ,że będę rodzić i jak spytałam , a co z dzieckiem , to odpowiedziała , że dziecka nie da się uratować , że urodzi się martwe.
Później, gdy leżałam już przez całą noc na porodówce i położna siedząc przy biurko wypełniała jakieś papiery, przyszła druga położna i jak tamta pokazała jej jakiś wpis to usłyszłam ich rozmowe :" co ty ? przecież tak nie można wpisać, nie wolno tak robić , tak się nie robi, na co druga odpowiedziała - ale Ona tak kazała ( Ona to pani dr) . Nadmienie tu że peronel( pielegniarki i położne ) bardzo nie lubił się z lekarzami, bo ci byli od ok roku nowi w naszym szpitalu i wpowadzili swoje "zasady" rządzenia oddziałem.
Serce mi mówi , że Amelka urodziła się żywa , że pewnie położyli Ją w jakąś zimną nerkę by tam po prostu sama odeszła. Może gdybym wtedy nie spanikowała, nie była w takim szoku i chciała Ją zobaczyć , przytulić, to być może odeszła by w moich ramionach, a tak pewnie oni , a raczej pani dr sama z góry ustaliła co ma być w papierach . A może nawet podczas porodu bym nie usłyszła Jej płaczu - zatkali Jej usta, by nie było słychać ?! Boże nigdy sobie nie wybaczę tego ,że nie chciałam Amelki zobaczyć, zresztą nawet żadna z nich mi tego nie poponowała, to ja się uparłam że nie chcę widzieć ani słyszeć dziecka. Tak bardzo tego żałuję, przepraszam Cię córeczko.
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|