20.08.2010 w szpitalu na Madalińskiego opieszałość, lenistwo i lekceważenie lekarzy doprowadziło do śmierci mojego synka.
skurcze porodowe zaczęły się wieczorem i zaraz z mężem byliśmy w szpitalu. na IP zostałam zbadana, podłączona do ktg gdzie wszystko wyglądało dobrze ale z powodu braku rozwarcia zostałam odesłana do domu. Ból brzucha pojawił się w drodze do domu. Po kilku godzinach byliśmy znów w szpitalu. Zostałam przyjęta na oddział porodowy. Brzuch bolał coraz bardziej, skurcze stały się coraz mocniejsze i przestałam czuć ruchy dziecka.Lekarze kompletnie to zignorowali. Leżałam tak przez 2 godziny nim przyszedł do mnie lekarz. Zadecydował o cc, jednak zostało one wykonane dopiero za godzinę ale niestety było już za późno... Odkleiło się łożysko a ja dostałam krwotoku... nie usłyszałam płaczu Wojtusia... urodził się martwy... był zdrowy i śliczny...
kocham Cię synku i tak bardzo tęsknie... Ania Mama Marcinka 01.06.2007, Wojtusia Aniołka (*) 20.08.2010, Bartusia 08.08.11