ja też tak, czułam... gdy leżałam z Tomciem na drugie zapalenie płuc, właściwie podejrzenie, był tam na oddziale pediatrycznym taki mały oddział intensywnej terapii... na papierosie poznałam się z jedną mamą leżącego tam malucha... gdy miał trzy miesiące dostał zapalenia opon mózgwych, był pół roku w tej izolatce, miał 10% mózgu, reszta woda, nie widział i nie słyszał, tylko na dotyk reagował, był po trzech zastawkach serca... płakała i ja płakałam ... tak się poznałyśmy... ja wściekałam się o wypis i szczepienia - trzymali nas na zdrowej stronie na opserwacji i nie chcieli wypisać, a my mieliśmy termin zabiegu w W-wie... ona bo lekarze powiedzieli że dziecko nie przeżyje kolejnej zastawki, nie dorzyje do gwiazdki (był sierpień), że radzą przy reanimacji nie ratować.... bardzo jej współczułam ale gdzieś w głębi duszy dziękowałam losowi że Tomcio ma tylko cofniętą żuchwę i niedorozwój podniebienia, ... wiedziałam że jest nienajlepiej ale ja takiego wyroku nie usłyszałam, jeszcze nie wtedy... że choć myślałam że wada Tomcia to niebezpieczna tragedia to się myliłam, bo mi żaden lekarz, wtedy, nie powiedział nic równie strasznego... bardzo się zaprzyjaźniłyśmy... jej Maksiu był strasznie opuchnięty ale słodziutki... mój Tomkuś też ją uwielbiał... buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|