Wydaje mi się, że mężczyźni inaczej patrzą na życie niż my. Moje dziecko również zmarło w wyniku posocznicy i choć minęło tyle lat dla nas również jest to ciężki temat. Sama nie wiem, czy może nie rozmawiamy o tym bo nie umiemy? Wsparcie najbliższych jest dla nas bardzo ważne, ale oni chyba nie wiedzą jak mają postępować, żeby nas nie zranić i wolą udawać, że nie ma tematu. Moja rodzina też chyba myśli, że ja może "zapomniałam" i wszystko jest tak jakby nigdy nic się nie stało. Niestety stało się. Nigdy nie będzie już w naszym życiu tak jak przedtem. Przykre, że nawet w mężu nie masz oparcia. Wydaje mi się, że pewnie on też cierpi i podświadomie odsuwa od siebie ten "problem", żeby się nie męczyć. Każdy z nas stratę dziecka przeżywa chyba inaczej, ale niestety niektórzy cierpią tak, że przy "okazji" dodatkowo ranią jeszcze najbliższych, może trochę nieświadomie. Trzymaj się droga Ewo, pamiętaj, że po każdej nawet największej burzy wychodzi słońce, a przynajmniej przestaje padać i jest trochę lepiej.
|