ja mam 28lat,mam siedmioletnia coreczke,i przez ten cały czas nie mogłam zajsc w ciaze nie z powodow medycznych tak poprostu.zaczełam sie bac,ze nie bede miała drugiego dziecka,ze nie spełnie swojego marzenia,a zwłaszcza marzenia corci o rodzeństwie.doszło do tego ze prawie co miesiac biegałam po test ciazowy...gdy wkoncu zobaczyłam dwie kreseczki rozpłakałam sie,byłam w szoku-myslałam-to cud! zaczelismy ogladac malenkie ubranka,zabawki....pare nawet kupiłam.pobolewałmnie brzucz,myslałam ze jest to zwiazane z praca nerwy itp.ale lekarz uspokajał ze jest ok.wyjechałam zeby odpoczac,moj urlop trwał 1dzien.rano zaczełam plamic-niewiele.pojechałam do szpitala,usg i usłyszałam "cos jest nie tak z ciaza,przykro mi niewidze tetna"....nastepnego dnia zabieg.. nie potrafie opisac co czułam,chciałam nieistniec,miesiac pozniej straciłam prace i maz tez,wszystko sie zawaliło.cały czas zastanawiam sie jak zyc,i boje sie ze ta ciaza to była moja ostatnia szansa.niewiem co bedzie dalej ale wiem ze musze zyc dla mojej coreczki Adrianny i powiedziec jej kiedys ze ma w niebie Aniołka ktory czuwa nad nami wszystkimi(**).strata malenstwa,choc tak bolesna,wierze ze miała jakis sens.moze nasze Aniołki odeszły po to zeby sie nami opiekowac? mycha
|