Też się zgadzam że powrót do pracy to indywidualna sprawa. Ja wróciłam do pracy po 8 tyg. macierzyńskiego. Bałam się okropnie wszystkiego... i pytań, i spojrzeń, i kondolencji,i samej pracy - wróciłam w styczniu - zakończenie roku... Pierwsze dwa dni były dosyć ciężkie, jeżeli chodzi o kontakt z ludźmi. Potem wszystko w pracy szybko wróciło do normalnego rytmu. Byłam zasypana robotą i jakoś leciało... Mój kryzys przyszedł w wakacje, kiedy zaczęliśmy starać się o następne dziecko i nie wychodziło... Do tego czasu widocznie w podświadomości żyłam nadzieją na kolejne dzieci, a potem kiedy już wszelka nadzieja na normalne życie prysła, nie miałam czego się złapać. Byłam w rozsypce i w domu i w pracy... Ale na szczęście jakoś to sobie poukładałam...
Znowu doszłam do punktu wyjścia - że mamy bardzo mały wpływ na nasze kruche życie "...bo to co nas spotyka przychodzi spoza nas..."
Każdy przechodzi indywidualnie żałobę i nie ma na to recepty, wrócić do pracy.
Życzę Ci Aniu pomimo wszystko spokoju i dużo sił :)
Pozdrawiam
|