Nie wiem, czy można porównywać moją historię z Twoją lub innych rodziców, którzy stracili duże lub dorosłe dziecko... Mój synek zmarł w wieku 4 miesięcy ponad 37 lat temu, w 1980 roku. Tak, jestem chyba najstarszą stażem matką po stracie na tym forum. Trudno mi określić, co czuję teraz, po tylu latach - właściwie nic nie czuję, upływ czasu pozwolił mi zapomnieć. Tak na codzień zapomnieć, jednak demon raz obudzony co jakiś czas daje o sobie znać. Dobrze pamiętam horror, który wtedy przeżyłam, jazdę a dół, myśli samobójcze, ciężką depresję, udawanie, że wszystko jest dobrze, że daję radę. Musiałam jakos dawać, bo miałam już dwoje starszych dzieci. Dopiero po ok. 10 latach mogłam na pewno stwierdzić, że wyszłam na prostą i nawet czuje się szczęśliwa.Przyszła też na świat córka, więc moje życie odmieniło się na lepsze. To, co napisałam, to ogromny skrót oczywiście. Byłam młoda, miałam przed sobą dużo czasu na zmaganie się z rzeczywistością. Nie mogę nawet porównywać swojej sytuacji z Twoją, ale to, co przezywa się po stracie dziecka, czy to małego, czy dużego, jest bardzoa podobne i na samym początku wszyscy odczuwają to samo.Ja już dawno jestem poza, a na forum trwam, żeby dawać nadzieję. A ona jest Wam najbardziej potrzebna - nadzieja, ze jednak mimo niemożliwości kiedyś będzie lepiej.
|