\*/ dla Twojej Tamarki Po śmierci Nikodema, też mogę powiedzieć, ze jestem zupełnie inną kobietą, niż kiedyś... Nie wiem jeszcze, czy lepszą, czy gorszą?.. W ogóle nie wiem, czy chcę taka być... Nikt mnie przecież o to nie pytał! Tak jak piszesz - wiele rzeczy dzieje się poza nami i nie mamy na nie żadnego wpływu, więc chyba trzeba przyjmować je z pokorą i nie pytać dlaczego?.. Uświadomienie sobie tego, było dla mnie chyba najważniejsze, bo do tej pory, miałam pozorne poczucie kontroli nad własnym życiem. Teraz widzę, ze to złudzenie! Ale najłatwiej było mi obwiniać siebie... Ktoś musi być winny, skoro nie wyszło! Wiem jedno - zauważam teraz więcej rzeczy i daleka jestem od osądzania kogokolwiek! Nie mam do tego prawa - nikt nie ma! Choć ludziom tak łatwo, to przychodzi i zwykle najwięcej do powiedzenie mają ci, którzy najmniej wiedzą na ten temat i sami, nigdy nie byli w podobnej sytuacji. Ty jedna wiesz najlepiej, ile tak naprawdę kosztowała Twoja decyzja! Ja urodziłam Nikodema i choć teraz tego nie żałuję, to nie mogę powiedzieć, ze tak do końca był to świadomy i "heroiczny" akt z mojej strony... Przez długi czas, nawet nie czułam się mamą... To Wy, na tym forum, nauczyłyście mnie mówić i myśleć o sobie "MAMA NIKODEMA"
|