Każda z nas już nigdy nie będzie tą beztroską, tą "normalną". U mnie mimo strachu
o zdrowie, życie kolejnego maluszka był jeszcze strach o ciążę, czy uda się donosić. Udało,
mimo leżenia przez 30 tc., mimo szwu, torbieli, cukrzycy, mimo plamień. Ech dużo tego.
Ktoś:-) w niebie czuwal, teraz to wiem, choć w ciąży nie wierzyłam. Ja po 14 mies. od cc.
zaszłam w kolejną ciążę, a raczej "wpadłam", bo chyba bym się nie zdecydowała?
Teraz drżę o Synusia nawet podczas głupiego kataru. Wyobraźnia podsuwa chore scenariusze. A
Julcia? Dalej mam poczucie winy, że tylu rzeczy nie zrobiłam, dalej szukam różnych
rozwiązań, żeby sobie przypomnieć jak najwięcej, choć to bolesne wspomnienia, nie chcę
zapomnieć! dalej tęsknię, dalej KOCHAM. A innym wciąż zazdroszczę beztroski i takiej
normalnej radości. Zazdroszczę, bo mi to zostało już na zawsze odebrane. Gosia
Mama Aniołka Julii (13.12.2004-16.12.2004) http://www.republikadzieci.pl/rd/content/view/1127/184/ i Gracjanka
|