Takie zachowanie jest dość powszechne. U nas było bardzo podobnie. Trzeba mieć naprawdę dużo siły i silne nerwy by stoczyć tą trudną walkę. Gdy w grę wchodzi życie najbliższej osoby jesteśmy w stanie zrobić dużo :). Miałam sytuację, gdy leżeliśmy na jednym z oddziałów: nasz mały cierpiał 2 tyg. na dziwne bóle,lekarze nie robili nic. Bóle wg moich obserwacji nie przypominały kolki, ale lekarze upierali się, ze to kolka. Byłam bezradna, bo jak tu przekonać lekarzy, że nie mają racji. Dla nich to oni są źródłem wiedzy, a nie mama. Pamiętam, że zapytałam się ich "czy my jesteśmy na jakimś obozie harcerskim gdzie są tylko apteczki ze środkami przeciwbólowymi?",kiedy zaczną małego leczyć? Potem nagrałam na aparat by wszyscy na wizycie mogli zdiagnozować boleści małego i cóż się okazało, że to nie była kolka tylko bakteria w jelitach i wtedy już nie było czasu na zastanawianie się... Więc Ewuś powodzonka jeszcze raz, niech na Waszej drodze znajdą się tylko lekarze z powołaniem. Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|