Wiem, że moja sytuacja jest całkiem inna, ale tez nie dawali mojej kruszynce żadnych szans. Poprzednia ciążą źle sie rozwijała, wkońcu obumarła. Teraz zapowiadało się na to samo, usłyszałam od mojej gin "Bardzo mi przykro, niech pani nie robi sobie żadnych nadzieji", miałam juz wstępnie umówiony zabieg. Ale wierzyłam, udało się, teraz jestem w 20 tyg i wszystko jest ok. Czasami zdażąja sie cuda, trzeba mocno wierzyć, ale sa i takie sytuacje gdzie nie ma wyjścia...Taka decyzja jest bardzo ale to bardzo trudna dla matki nikt nie może zdecydowac za nas, nie wiem kochana co ci doradzić, cokolwiek zrobisz musisz być tego pewna, żeby potem nie żałowac do końca zycia. Czasami terminacja to jest jedyne wyjście,Bóg nie powinien nas tak doświadczać ale niestety my nie mamy na to wpływu, musimy jakos temu wszystkiemu podołac....
mama Kacperka ur.23.08.2006, Aniołka 10tc 17.10.2008 i maleństwa pod serduszkiem 20tc.
|