Witam,ja urodziłam córeczkę,która miała też niewielkie szanse na przeżycie.Nie rodziłam w Łodzi,a w Warszawie na Karowej.Poród przebiega bardzo szybko.Moja Zuzia od razu była reanimowana.Miałam nie widzieć tego,ale odwróciłam głowę i widziałam wszystko,co się z nią dzieje.Zuzanke zabrali od razu na oiom,a w południe(urodziła sie o 03.02)już była w Klinice Dziecięcej.Po południu,gdy już doszłam do siebie położna zapytała mnie,czy nie będzie mi przeszkadzało jeśli będę na sali z kobietą z dzieckiem.Przyznam,że nie przeszkadzało mi to,sama chciałam.Było mi przyjemnie patrzeć na innego zdrowego dzieciaczka.Moja Zuzia przeżyła dwie bardzo ciężkie operacje.pierwsza w drugiej dobie życia,drugą po tygodniu.Ja w ciąży jej tłumaczyłam,że jak znajdzie się z drugiej strony brzuszka,to jej nie przytule od razu i że będzie jej bardzo ciężko,że będzie w szpitalu i lekarze będą o nią dbali.i modliłam się...i przeżyła,mimo że to było 4 miesiące temu,to wiem,co czujesz,ale wiara czyni cuda.Ja Ci to gwarantuje.Aby Maleństwo było silne!!Szkoda,że wcześniej tu nie zajrzałam,bo teraz może już Maleństwo jest na świecie...Powodzenia!! "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|