Piotruś zamiast paluszków, ma 3 większe kuleczki i jedną "miskroskopijną". Jedna z tych kulek - największa - przypuszczam, że miała być kciukiem - stale się nadrywa. Mailowałam już o tym kiedyś z rodzicami Zosi. Niestety, są okresy, gdy ranka wcale nie chce się zagoić, mimo moczenia w rumianku, mimo smarowania maścią na noc itp. Piotruś chwilami popłakuje, daje rączkę do całowania, głaszcze kuleczki drugą dłonią i widać, że mu ten ból przeszkadza.
Trzykrotnie już słyszałam, że może lepsze będzie w przyszłości obcięcie kuleczek (w tym raz od lekarza).
I powiem Wam szczerze, że zupełnie nie mogę się na to nastawić. Wiem, że to drobiazg, że i tak kuleczki nie posiadają żadnych funkcji, że może łatwiej byłoby Piotrusiowi bez nich, a w przyszłości - zakłądając używanie protezy - te kulki będą po prostu przeszkadzać. Mimo tego trudno mi sobie wyobrazić planowe obcięcie namiastek zwykłych paluszków. Dla mnie jako mamy jest to po prostu "jego ciałko", którego chciałabym zostawić jak najwięcej. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi :-)
Ale może faktycznie tak byłoby prościej?
ewa --------------- http://www.wady-dloni.org.pl/
|