Kochana,lączę się z Tobą w
bolu.Wiem co czujesz,ja poroniłam 5 razy i raz urodziłam marwego Maciusia.Jest mi bardzo
cięzko,na szczęscie mam cudownego madrego męza i wspaniałą 4-letnią corcię.Najwazniejsze to
miec czyjes wsparcie,męza,przyjaciolki,kogos przy kim mozesz się otworzyc.Jezeli to Ci
potrzebne to placz,moim zdaniem to najlepsza terapia,placz,kiedy chcesz,rozpieszczaj
się,pozwalaj sobie na załobę.Unikaj toksycznych spotkan np. z cięzarnymi,ktore opowiadają
jak dziecko kopie ,cioc,ktore pytają kiedy będzie następne bo to juz czas a Ty nie masz po
czym plakac bo jestes jeszcze młoda a TO było male...Byc moze kogos zrazisz do siebie,byc
moze stracisz lub przerwiesz na chwilę jakies znajomosci ale trudno,Twoje zycie i rownowaga
psychiczna jest najwazniejsza.Mam kolezankę,ktora kilka tygodni po porodzie Macka wyciągała
mnie do klubu,bo "nie mogę się zamykac w domu".Zapytałam,czy kocha swoje dziecko a
potem prosilam zeby wyobrazila sobie ze nagle nie ma Zuzy,tak p prostu.Przeprosila mnie
.Czasem w taki bezwzględny sposob trzeba uczyc ludzi szacunku do sowjego bolu i straty ale
nie zawsze opłaca się to robic.Co mogę jeszcze poradzic,z technicznych rzeczy na pewno
badania,byc moze konsultację u innego lekarza,ale to dopiero jak będziesz gotowa.Jak
będziesz chciala pogadac,pisz na priva murziczek@wp.pl lub tutaj.Zawsze postaram sie
pomoc,bo wiem jak cięzka jest Twoja syuacja. pozdrawiam cieplutko Iwona
|