Zastanawiam się, czy mam
jeszcze jakies marzenie. To ostatnie legło w gruzach, więc chyba boje sie marzyc. Pragnełam
bardzo ciaży po stracie synka w 25 tc. Myślałam, teraz musi sie udać. Ciąża obumarła w 8 tc.
Chyba nie byłam nawet zła na Boga, nigdy sie na niego nie złoszczę. Myślałam, moze to moja
wina, wina organizmu, natury. Marzyć to pragnąć, czekać na coś, na coś dobrego, miłego
może cudownego. Boję się marzyć o kolejnej ciązy , o zdrowym, donoszonym
dziecku. Jeszcze trochę poczekam, może póżniej się odważe.
|