Nie wiem skąd macie tyle siły,
odwagi na kolejne dziecko po stracie. Julcia odeszła 11 mies. i 1 dzień temu. Każdy kolejny
dzień to próba odpowiedzi na pytanie: dlaczego? jaka by dziś była? czy zaczynałaby chodzić?
czy byłaby z niej maruda czy radosne dziecko?(ja byłam raczej maruda;) Przypominają się te
wszystkie straszne rzeczy ze szpitala, co noc analiza, staranie się przypomnieć Jej
buźkę(nie mamy nawet zdjęcia), o dziwo te najgorsze chwile pamiętam doskonale! Nie jestem
nawet w stanie pomyśleć, żeby znowu próbować, choć minęły już prawie owe
"niebezpieczne" miesiące odczekania po cc. Wiem, że każda kolejna ciąża to leżenie
(niewydolność szyjki macicy, szew-tak profilaktycznie), cukrzyca(insulina, dieta, kłucie),
wiem, że warto próbować, mimo wszystko, mimo ryzyka powtórki. Ale nie jestem sobie wstanie
wyobrazić, że nie będę mogła chodzić do mojej Myszki, nie będę mogła przy niej
posiedzieć,zapalić Jej światełko, żeby się ogrzała Jej duszyczka, posprzątać pył z
pomniczka, pozbierać liście czy podlać kwiatki. Wiem, że napiszecie, że Julia jest ze mną
zawsze, że cmentarz to tylko miejsce, ale dla mnie jest to miejsce szczególne. Wiem, że moja
Myszka jest metr ode mnie, tak blisko, a ciągle daleko. Boję się szpitali, lekarzy,
wyników(w ciąży zawze były jakieś problemy, zaczynały się od wyników, wizyt u gin., który
kierował mnie do szpitala-teraz pewnie też by tak było). Boję się powtórki, boję się, że
Julia pomyśli, że tak szybko chcemy mieć inne dziecko. Możliwe, że jest to kolejny etap
żałoby, ale myślę, że nigdy nie będę gotowa na kolejne próby, że nie będę w stanie walczyć o
dziecko, nie mam siły, a tak bardzo bym chciała, żeby Julia miała braciszka lub
siostrzyczkę, ale tu z nami, na ziemi. Któraś dziewczyna na forum napisała, że ma dość
stania w kolejce do Boga i proszenie o "coś" co inni mają za darmo. Skąd
bierzecie taką siłę? Gosia Mama Aniołka Julii(13.12.2004-16.12.2004) Gosia
Mama Aniołka Julii (13.12.2004-16.12.2004) http://www.republikadzieci.pl/rd/content/view/1127/184/ i Gracjanka
|